Czego potrzebujesz? – to pytanie często pojawia się na sesjach, kiedy wreszcie mamy tylko dla siebie tę godzinę, wykrojoną z zabieganego codziennego życia.
Odpowiedzi
są często bardzo podobne, tak jak podobni jesteśmy wszyscy jako ludzie.
Nawet jeśli mamy za sobą najróżniejsze dziecięce historie, najbardziej
różniących się rodziców, różne osobiste zasoby – najczęściej
potrzebujemy bezpieczeństwa, akceptacji, miłości.
OK. - mówię, kiedy ta odpowiedz już padnie. A jak myślisz - czy masz jakiś wpływ na to, czy dostaniesz to, czego potrzebujesz? – drążę dalej.
Ja? – słyszę często zdziwione - Ja nie…
I ta odpowiedź wydaje się z jednej strony oczywista,
bo przecież zwykle to, czego potrzebujemy, chcemy dostać od Partnerki
czy Partnera. Czasem wydaje się nam, że w sumie to po to właśnie On czy
Ona jest w naszym życiu, żeby dać nam to wszystko, co nam do szczęścia
potrzebne.
Kiedy
indziej napiszę skąd nam, osobom do pewnego momentu dzielnie
załatwiającym w życiu swoje sprawy i dbającym o własną życiową ścieżkę, bierze
się nagle takie oczekiwanie, żeby to ktoś Drugi wziął na siebie sprawy
dla nas najważniejsze. Na teraz wystarczy mi konstatacja, że tak bardzo często jest.
I
nawet jeśli ta Druga Bliska Osoba „oficjalnie” nie wie o naszych
oczekiwaniach, (bo są tajne przez poufne i głęboko skrywane) to jakimś
siódmym czy ósmym zmysłem, którego na razie nie umiemy rozpoznać i
porządnie nazwać - czuje ich wagę.
Gorzej.
Ty także czujesz przecież swoim siódmym czy ósmym zmysłem wagę oczekiwań tej Drugiej Osoby wobec ciebie.
I
gdyby zobaczył Was w takiej sytuacji jakiś Marsjanin, który ma
specjalny noktowizor do wyraźnego dostrzegania ukrytych pragnień,
zobaczyłby pewnie jak zupełnie niechcący próbujecie wkładać sobie na
plecy mniejsze czy większe „pakunki”, złoszcząc się na siebie nawzajem,
że ten Drugi nie chce robić za tragarza, a przecież mógłby, a nawet może
i powinien…
Jeśli
– podobnie jak ja – umiesz wyobrazić sobie tę scenę, zrozumiesz
dlaczego już Cię nawet nie pytam w jaki sposób nie służy to Waszej
relacji, bo przecież wiesz, prawda?
Możesz teraz spytać: dlaczego często robimy coś, co nam nie służy?
Odpowiedź
jest prosta: ponieważ przyzwyczailiśmy się tak robić. A zanim się
przyzwyczailiśmy, musieliśmy się tego nauczyć. Zwykle dawno, dawno temu,
kiedy byliśmy mali… Warto do tego wracać ale jeszcze bardziej warto
wyciągnąć naukę z tej lekcji.
Bo skoro nauczyliśmy się jednego, możemy też nauczyć się i przyzwyczaić do czegoś innego. Czegoś, co nam bardziej posłuży.
Jeśli chcesz zacząć tę nowa edukację, wróć do początku tekstu i popatrz na te trzy jakości, których zwykle najbardziej potrzebujemy:
bezpieczeństwa, akceptacji, miłości.
1.
Wybierz na razie tylko jedną z nich.
2.
I przypomnij sobie kiedy ta jakość (bezpieczeństwo, akceptacja, miłość) była obecna w Twoim życiu.
3.
Potem pogrzeb w pamięci jeszcze trochę i przypomnij sobie kiedy to Ty dałaś - dałeś tę jakość innym.
Prawda, że potrafisz dać innym to, co takie ważne?
4.
Skoro tak, pewnie możesz to dać także sobie, nie sądzisz?
5.
Jeśli w tym miejscu przyznasz mi rację, jesteśmy na całkiem nowej ścieżce. Na niej pytamy sami siebie:
Co sama – sam mogę zrobić, żeby zadbać o swoją ważna potrzebę (bezpieczeństwa, miłości, akceptacji).
Jak mogę dać sobie tę jakość samodzielnie, nie złoszcząc się na partnera, że nie robi tego za mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz