To jest ciekawe.
W pojedynkę funkcjonujemy często jak Prawdziwa Królowa i Prawdziwy
Król. Królowa i Król swojego kawałka świata, rzecz jasna.
O tym kawałku świata
decydujemy, nad tym kawałkiem świata mamy jaką-taką kontrolę, na ten kawałek
świata mamy większy czy mniejszy wpływ. I dobrze nam z tym.
Kiedy zamieniamy bycie pojedynczo na bycie w Relacji, dzieją się
często jakieś złe czary mary – a Królowa i Król abdykują niepostrzeżenie ze
swoich pozycji.
Królowej nagle zaczyna
się wydawać, że tylko Król potrafi i musi zapewnić jej prawdziwe poczucie jej
własnej wartości – bez tego Królowa zginie marnie. Król wstaje któregoś ranka z
niejasną ale i przemożną intuicją, że tylko Królowa może i musi wydać mu certyfikat jego własnej ważności –
bez tego będzie kompletnie nieszczęśliwy i jak wyżej, czyli zginie marnie.
Przedtem każde z nich żyło tak, jakby wszystko z każdym z
nich było w porządku. (No, w każdym razie
tak to wyglądało na zewnątrz, bo co tam było pod spodem, to całkiem inna
historia.)
Teraz – wydaje się i Królowej i Królowi, że tylko ta Druga Osoba może zaprowadzić porządek,
ład i poczucie sensu w ich wspólnym kawałku świata. A jak tego nie zrobi, to co jest? Dramat,
pretensje, krzyki albo łzy, fochy albo trzaskanie drzwiami.
A gdyby nagle zjawiła się Dobra Wróżka i podsunęła Królowej i
Królowi – obojgu, przypominam, w stanie
chwilowej abdykacji - jedno, proste w sumie, ćwiczenie?
Ćwiczenie, które pozwoliłoby obojgu z powrotem panować
nad własnym życiem i nie zamęczać drugiej osoby?
OK, mogę wystąpić w roli Dobrej Wróżki i podesłać ćwiczenie
zainteresowanym. Trzeba mi tylko wysłać wiadomość
na FB, na stronie: www.facebook.com/klinikarelacji
Raz zrobione – nie zadziała.
Zrobione drugi raz – też nie jestem pewna ale może…?
Po trzecim razie: oczekujcie miłych niespodzianek! : ))
(Potem można nawet przekazać ćwiczenie jakiejś zaprzyjaźnionej Królewskiej Parze, która chwilowo wzięła i abdykowała. Może i dla nich będzie jak znalazł?)
Anna Mieszczanek
www.klinikarelacji.eu
www.facebook.com/klinikarelacji
W 1989 wypuscilas maly smrodek pt Krajobraz po szoku w wydawnictwie Przedswit, bryk, który był ostatnia ksiazka poddana cenzurze i dlatego nie był rozprowadzany przez Stowarzyszenie Wolnego Slowa. W tym bryku opublikowalas sraczke slowna mojej siostry, Mileny Haykowskiej, ale nie pod jej nazwiskiem, a pod pseudo Sublokatorka.
OdpowiedzUsuńSpotkalismy się kiedys w Sztokholmie, nawet zjadlas obiad, który ci zafundowalem, więc moglas skorzystac z okazji i skonfrontowac masę klamstw, które poszly w dość ograniczony, ale tym nie mniej, swiat. Oczywiscie nie zrobilas tego, boc przeciez, choc siostrzyczka nie brala udzialu w Marcu, cos cie pchnelo, zeby akurat ją, w towarzystwie uczestnikow tamtych wydarzen, wydrukowac. Ciekawiloby mnie, co to było.
Twoja interlokutorka, dla przykladu, nie urodzila się w Ameryce, choc tak bezczelnie klamie w bryku. Jej matka z Czechoslowacji wyjechala PO Monachium, nie przed, i nie tylko po Monachium, ale wrecz po niemieckiej okupacji Pragi. Klamie tez na mój temat i choc ma dwoje dzieci twierdzi jednak jakoby miala tylko corke, zas jej antysemicki mąż (mowi o tym jak wymachiwal jej przed nosem listami Zydow (w 1968 roku!), którzy wg niego rzadzili Polska; wszystko jej slowa) ma w bryku na imię Piotr, choc to imię jej syna, bo przeciez ten historyk NKWD w Leningradzie mial na imię Michal.
Itd itp.
Zurnalistyka, jak wiadomo, jest drugim najstarszym zawodem swiata i ty jestes jej godnym przedstawicielem.