Kiedy Relacja staje się prosta?
Kiedy przyjmujesz zasadę, że wszyscy
ludzie są równi i wolni i wyciągasz z
niej konsekwencje, choćby nie wiem jak poważnie to zabrzmiało.
Co to może oznaczać?
Ano to, że nie jesteś „właścicielem”
drugiej osoby.
OK, to „twoja” żona czy
mąż, mama czy teściowa. Ale widzisz ten cudzysłów? Potraktuj go serio.
I przyjmij że ta Druga Osoba
jest tylko swoja – tak samo wolna jak Ty
i pod wszelkimi względami równa Tobie.
Kiedy to przyjmujesz,
zaczynasz naprawdę rozumieć, że nie możesz mieć do niej pretensji. Nie możesz
na nią krzyczeć. Nie możesz od niej wymagać, żeby robiła dokładnie to, czego Ty
chcesz, czuła tak, jak Tobie się podoba.
No dobrze, spytasz, ale co
mam zrobić, jak nie pasuje mi to, co ta Druga Osoba czuje? Jak złości mnie to,
co robi czy mówi i to, czego zrobić czy mówić nie chce, choć jej przecież tłumaczysz
i tłumaczysz? Albo na nią krzyczysz. Albo się na nią obrażasz. Albo naciskasz
na trzydzieści różnych sposobów – każdego dnia w miesiącu inaczej.
Uwierzysz, kiedy Ci powiem,
że możesz tylko prosić?
Możesz prosić, żeby zrobiła coś, co Ty uznasz
za słuszne czy ważne.
Możesz prosić, o to dla siebie. Bo kiedy ona zechce to dla Ciebie zrobić - Twoje życie będzie pełniejsze, radośniejsze, szczęśliwsze.
Jej też, ale nie o niej teraz mówimy tylko o Tobie.
I kiedy poprosisz tak właśnie – żeby zrobiła to dla Ciebie – często to od niej
dostaniesz. W prezencie, z którego możesz się tylko cieszyć.
A jak ona nie chce?
Będziesz się obrażać albo
krzyczeć? Fukać albo próbować wymuszać?
A co by było, gdyby po
prostu przyjąć tę odmowę?
Co by się stało, gdyby
uznać, że OK, nie dostaniemy od Drugiej Osoby tego, o co prosimy?
Czy to by oznaczało, że już na zawsze zostaniemy
czegoś pozbawieni?
Niekoniecznie. W ferworze wymagań od Drugiej Osoby zapominamy
sprawdzić ile z tego, o co prosiliśmy
możemy dać sobie sami.
Prosisz o docenienie?
Doceń siebie. Prosisz o sprzątanie bałaganu? Uporządkuj własne myśli. Prosisz o
nie zawracanie Ci głowy drobiazgami? Wyrzuć z własnej listy spraw do załatwienia
połowę i poczuj różnicę.
A może to, o co prosisz „twoją” Drugą Osobę dostaniesz od kogoś innego, w innej
sytuacji?
A może przyjrzysz się czy
naprawdę potrzebujesz dokładnie tego, co
tak bardzo chciałabyś dostać od tego Drugiego?
To się nie da, powiesz? To
tak nie działa, bo przecież po to jest ta Druga Osoba, żeby mnie było lepiej.
Może i trochę po to.
Ale też po to, żeby każdy z
nas, w każdej chwili potrafił określić co
czuję i czego potrzebuję.
To Twoje uczucia i Twoje
potrzeby. Zwykle uważamy, że to inni
powinni je zaspokajać, to inni mają o nie zadbać. Zapominamy,
że najpierw możemy zrobić sami dla siebie to, czego zwyczajowo
oczekujemy od innych.
I zapominamy, że Drugiego
możemy też o to poprosić.
I dać mu prawo do
powiedzenia tak i do powiedzenia nie.
Jak na razie tego nie
umiesz – naucz się.
Każdy z nas nauczył się już
mnóstwa rzeczy w życiu.
I tej da radę się nauczyć –
jakby co, ja mogę krok po kroku poprowadzić.
To wymaga ogarnięcia własnego
doświadczenia, czasem przepatrzenia swojej biografii „od podszewki”, często
rozpoznania starych, rodzinnych wzorów, według których działamy, bo tak się przyzwyczailiśmy.
Ale to się da zrobić, żeby
Relacja mogła być prosta.
Anna Mieszczanek
www.klinikarelacji.eu
www.facebook.com/klinikarelacji
Anna Mieszczanek
www.klinikarelacji.eu
www.facebook.com/klinikarelacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz